– Przepraszam,
chciałbym zmienić swoją wcześniejszą wypowiedź–powiedział
nagle Redaktor, ale było już za późno, słowo stało się ciałem i zamieszkało
między nami, słuchaczami.
Słowa
ustanawiają rzeczywistość, jak wcześniej powiedział Poeta.
– To,
że ktoś nie czyta wcale nie oznacza, że jest leniwy – uśmiechnęliśmy się do niego porozumiewawczo.
Całkiem przyjemnie nam tam było, mimo że był
lekki zaduch. Siedzieliśmy bowiem w podziemiach tego ciemnego, grudniowego
wieczoru. Celebrować mieliśmy, i chcieliśmy, otwarcie Czasopisma
Literackiego.
– Czy w
literaturze panuje zaduch? – spytał po
chwili Redaktor zebrane grono dyskutantów.
– Nie – odpowiedział Poeta. Zdecydowanie.
– Chyba
nie – odpowiedziała kolejna Poetka. Trochę mniej.
– Właściwie
to nie – odpowiedział kolejny Poeta.
Padła jeszcze jedna, dłuższa odpowiedź, że to
wcale nieprawda. Bardzo napęczniała słowami była ta nieprawda. Ruszyliśmy się
więc trochę zniecierpliwieni, my woleliśmy konkret. Krótką. Formę. Poza tym
chcieliśmy już się napić i wytańczyć też.[Rs1]
– Panuje
rozproszenie, tak, absolutne rozproszenie.
– Poetów
więcej niż czytających poezję.
– A
pisał Sławiński, kiedyś tam, że zanik centrali.
– Co
wioska, to poeta.
– Co
poeta, to środowisko. Rozproszenie, nie zaduch.
– Rozwolnienie,
nie zatwardzenie.
– Czyli
zaduch nie?
– Nie.
– Nie.
– Nie.
– Tak,
a więc dobrze, niech tak będzie, niech tak się stanie.
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość –
odpowiedzieliśmy.
– Ja
natomiast!
Poeta,
jakby wywołany tym hasłem, wskoczył nagle na stół, ale to jednak trochę zbyt
patetycznie, więc zszedł. Za to stanął, i to jak stanął, wyprostowany wśród
tych co na krzesłach.
– Ja natomiast nikogo nie naśladuję!
Nikogo! Jestem oryginalny absolutnie!
– Jebać
Barthesa! – Odkrzyknęliśmy w odpowiedzi, ale zaraz
zamilkliśmy. Bo właściwie to nie wiedzieliśmy, jak na to zareagować. Cisza się
zrobiła, trochę niezręczna.
– A,
bo to przy okazji mojego następnego pytania… Trochę się Pan wyrwał, Panie Poeto!
A więc – czy w dobie postmodernizmu można być jeszcze oryginalnym artystą?
– Jak
wyżej – odpowiedział Poeta.
– Chyba
tak.
– Dlaczego
akurat „w dobie”? Cóż za nieświadome operowanie językiem!
– Używanie
utartych form nie oznacza wcale nieświadomości –
odpowiedział Redaktor, przy okazji łapiąc kontakt wzrokowy z ciemnością.
– Hmmmm….
No tak, hmmm… – przemówił
skryty w ciemności głos1– A jak zamierzacie dotrzeć do tych, którzy na
co dzień nie czytają?
– No
cóż… Nie zamierzamy – odpowiedział
Redaktor2.
Oto kontekst3:
– Nie
zamierzamy w tym sensie, że nie jest to dla nas podstawowym celem. Priorytetem
naszego Czasopisma Literackiego jest promowanie literatury młodej…
– Młodość
to nie metryka, to młode podejście do sztuki!–
Krzyknął Zastępca Redaktora, machając głową, zamaszyście.
– Dziękuję,
Kolego… No, promowanie literatury młodej. I przy okazji promujemy się w
ogóle, w mediach społecznościowych, i tak dalej…
– Warto
zaznaczyć, że Polacy nie czytają!
– To
prawda, znaczy się… – Redaktor
rozejrzał się, czy znowu ktoś go nie wyrwie z kontekstu, i kontynuował
nerwowo: – To nieprawda, nie cała prawda. To
uproszczenie. Cholera. Przepraszam. No…
– To
czytają, czy nie czytają?
– To
nie jest tak, że czytają, albo że nie czytają… To nie jest takie proste!
– To
nigdy nie jest takie proste! – odpowiedzieliśmy.
– Nieważne
czy czytają, ważne jest – co czytają?
– Słaby
film, słaba książka…
– A w
czymże książka lepsza od serialu?
– Czytanie
rozwija wyobraźnię!
– Dość,
dość! Musimy wrócić, odwołać! –powiedział
Redaktor, w tym momencie jednak zegar wybił godzinę dwudziestą. Oznaczało to
jedno. Co się stało, już się nie odstanie.
Koniec, koniec części dyskusyjnej. Teraz
mieliśmy czekać na tańce i rozmawiać, dużo rozmawiać. Rozlaliśmy się więc w
końcu po podziemiu i Poeta się z nami rozlał, i Redaktor, i inni, i piwo.
I tak rozmawialiśmy:
– Ten
wiersz, co o nim sądzisz? Muszę przyznać, że zawsze miałem problem z taką
zabawą formą. Wiersz dobry, oczywiście, bezsprzecznie! Ale czy byłby gorszy
gdyby go napisać, no, w bardziej klasyczny sposób? –powiedzieliśmy.
– Myślę,
że byłby tak samo przeciętny, tylko mniej zwracałby na siebie uwagę – odpowiedzieliśmy, z przekąsem.
– Ależ
panowie, to przecież bardzo klarowna gra formą! A czy potrzebna? A czy takie
pytanie jest w ogóle potrzebne? –dodaliśmy.
– Jeden
rabin powie tak, drugi rabin powie nie – zakończyliśmy
dyskusję, ostatecznie.
Ale rozmawialiśmy dalej, więcej i więcej.
Jeden wielki kocioł, pełen nas i naszych słów, opinii, literatury. Tłoczyliśmy
się między sobą, bo podziemie było dla nas wszystkich za małe – za ciasno dla nas i trochę za duszno.
A z każdym papierosowym dymem w przestrzeń
wzlatywało głośne, wzniosłe słowo.
A z każdym wypitym piwem kolejne ciche – kurwa, .Bo to naiwne, tak głośno być
wzniosłym.
A z każdym rozlanym piwem rozlane słowa,
rozlane zbyt pochopnie, bez świadomości, bez odpowiedzialności.
– A
tak przecież nie można! – wyłonił się z
nas Poeta, tylko na krótką chwilę i zaraz znów się do nas rozlał.
Gwar stopniowo zaczął rzednąć (ale nie my, my
się zbiliśmy w gęstą masę ciężko dyszącą) nie wiedzieć kiedy wlała się w nas
muzyka. Rytm pulsował, podnosił się opadał. Początkowo tańczyliśmy nieśmiało,
ospale, ale zaraz dołączyliśmy i my, i my. I się rozkręciliśmy, zakręciliśmy,
kocioł wirował, wirowaliśmy, my, my…
– Stop! Słuchajcie mnie, słuchajcie co
powiem! – wylaliśmy się nagle Poetą.
– Słuchamy!
–odpowiedzieliśmy.
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość.
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość?
– Tak!
Dlatego uważajcie na to, co tam szepczecie sobie od ucha do ucha – spojrzeliśmy po sobie zimnym, przeszywającym
wzrokiem. – Na to co mówicie i do kogo, i co tym możecie
wywołać. Odpowiedzialność!
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość.
– To
co napiszecie w internecie, na zawsze zostanie w internecie. I w gazecie!
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość.
– I
pewnego dnia…
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość
– Wszyscy
– wszyscy! – Zostaną
rozliczeni z tego, co napisali. Albowiem słowa nie są niewinne. Wpływają na
nas. Zmieniają nas. Nasz sposób myślenia. Nasze działania. Nasze myśli. Naszą
rzeczywistość!
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość!
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość!
– Słowa
ustanawiają rzeczywistość!
Aż się od tego zakręciliśmy w tym kotle,
zakręciliśmy całkiem. Wymieszani rozmowami, dymem i piwem, ściskającymi się
ciałami i literaturą, która parła i parła. Rozpychała się wręcz natarczywie,
łokciami i kolanami, aż w końcu zaczęło nam brakować oddechu, brakować
powietrza, nie ma nie ma nie ma okna. W tych podziemiach.
Ale gwar znów się na chwilę rozrzedził, znów
zaczęła się muzyka. I znów popłynęły słowa, pomysły i idee, zlane na parkiet
zaczęły wypacać się w Formę. I my tańczyliśmy, i my, i my, mimo że coraz
ciężej było oddychać.
My. My. My. Ja.
Ja?
Ja siedziałem w rogu, na tamtej kanapie.
A jednak tańczyliśmy i my, i my.
A ja rozmawiałam z tamtym chłopakiem.
A jednak tańczyliśmy, i my.
A ja się spiłem i wcale nie tańczyłem.
A jednak tańczyliśmy.
Ja tańczyłem.
Ja, ja, o boże, o boże, powietrza! Wyrwać
się, wyrwać, ale za lepko, uciekać, ale donikąd, ale ja sam nie dam rady, ja
sam, ja sam! To oni, oni tańczyli, oni, nie ja, ja wypadłem, ja odetchnąłem
zimnym, grudniowym powietrzem, wdech, wydech. Nie ja zawiniłem, nic nie ustanowiłem,
nic nie chciałem, ja zbłądziłem. I nie jestem winny, mylą się, myli się On, to
tylko zabawa, zawsze zabawa, ja nic nie chciałem, niczego nie oczekiwałem. To
nie jest tak, nie może być tak, nie jest tak, nie jest. A może jednak tak jest.
Nie wiem.
– Jak
więc w końcu jest?
– Jeszcze
nie wiem – odpowiedziałem. – Nic jeszcze nie wiem. Przyznaję, może
faktycznie tak jest, ale może i nie jest. Będę więc próbował dowiedzieć. Się. W
końcu, kiedyś, uda się.
Albo i nie.
Odetchnąłem.
1Trochę
tam było ciemno i trochę duszno. Ale tylko trochę.
2 Odpowiedź taka wydaje się niefortunna,
wydaje się zaś taka, bo wyrwana z kontekstu. A wyrywanie zdań i sentencji
z tekstu, bez kontekstu, to nie tylko wypaczanie sensu, ale i prawdy –
stanowi to więc ogromne niebezpieczeństwo dla literatury.
3 No!
Urodzony w 1998 roku w Gdańsku. Student filologii polskiej
na Uniwersytecie Gdańskim. Publikował dla internetowego portalu „Szum Świateł”.
Debiutował jako prozaik w „Stronie Czynnej”. Mieszka w Pelplinie.